Każdy z nas ma w swoim życiu przeżycia i momenty, które pozostają we wspomnieniach na zawsze. Ja tak miałam teraz. Swoją kolejną wielką podróż i przygodę zaczęłam zapisywać w kalendarzu zdarzeń 2 maja kiedy to z samego rana, wraz z trenerką Teresą i Jasiem zwanym przez wszystkich Kargulem, wyruszyliśmy autem do Finlandii aby uczestniczyć w Mistrzostwach Europy z Orientacji Precyzyjnej. Pewnie się
zastanawiacie dlaczego nie samolot, więc już Wam odpowiadam. Na co dzień poruszam się na wózku elektrycznym, który w tym przypadku okazał się problemem, gdyż do jednego samolotu był za duży o 2 cm, a w innych liniach za duże okazały się akumulatory. Nie pozostało więc nic innego jak droga lądowo – wodna. Teresa to twarda kobita i gdy ja już byłam gotowa się poddać, ona stwierdziła – jedziemy dam radę. Jak powiedziała tak też uczyniła. Swoją wyprawę rozpoczęliśmy wcześniej niż reszta ekipy polskiej, która brała udział w zawodach, ponieważ oni lecieli samolotem. Nasza droga do Turku trwała dwa dni, podczas których jechaliśmy przez pięć państw i płynęliśmy promem, co okazało się ogromną atrakcją, gdyż wcześniej nie było nam to dane. Na miejsce docelowe dotarliśmy wieczorem 3 maja. Piękny ośrodek Russalo Spa, położony na wyspie, nad zatoką, zachwycał swoim urokiem. Cisza tam panująca i cudowny krajobraz pozwalały na wypoczynek i regenerację przed każdym dniem zawodów. Szczególnie gdy wracaliśmy zamarznięci po całym dniu w trasie. Kiedy w sobotę 4 maja większość zawodników odpoczywała po podróży, ja i Kargul rozpoczęliśmy nasze zmagania od startu w PreO Sprint. Zupełnie nowa rzeźba terenu i szybkość w jakiej należało pokonać trasę, sprawiły mi nie lada trudność i niestety wynik nie był dla mnie zadowalający. Pomimo tego wiedziałam, że się nie poddam tak łatwo i w kolejne dni dam z siebie wszystko. Przez kolejne 4 dni codziennie odbywały się zawody w różnych miejscach miasta Turku. Lasy finlandzkie odkrywały swoje uroki, a różnorodna rzeźba terenu kryła w sobie wiele zagadek dla wszystkich sportowców. Jednak najważniejsze miało dopiero nadejść. W piękny zimny czwartkowy poranek dnia 9 maja, rozpoczęły się jedne z ważniejszych dla mnie dotychczas zawodów. Kolejne leśne trasy, w których poustawiano mnóstwo lampionów zachęcały do długiego spaceru z mapą w ręce. Ostatni dzień był pracą zespołową. Zawodnicy w sztafetach, oprócz trasy PreO, musieli zmierzyć się dodatkowo ze stacjami TempO. Ostatni zawodnik w każdej sztafecie miał dodatkową stację, której odpowiedzi mogli śledzić wszyscy sportowcy. Genialna organizacja i profesjonalne przygotowanie pozwalały na spokojne przemierzanie leśnych ścieżek, a trudność rozstawienia lampionów pokazywała jak wysokiej rangi są to zawody. Pomimo, że nie wznieśliśmy się na szczyty w rankingu, to każdy na pewno zrobił co mógł żeby było dobrze. Było emocjonująco, było zimno, przez co czasem ciężko. Pomimo gorącej atmosfery zawodów Finlandia nie szczędziła nam swojego zimna. Choć nie poszło może do końca tak jak byśmy chcieli, ale warto było. Nowe doświadczenia nowe umiejętności, a co dla mnie ważne pokonywanie własnych ograniczeń, gdzie niemożliwe okazało się możliwe, choć myślałam inaczej.
Marzena